3/24/2014

Stop, wysiadam. Czyli dlatego nie kupię 'Diety bez pszenicy'




Pracując w księgarni, mam ten przywilej bycia na bieżąco z wydawniczymi nowościami. I tak, ostatnio sięgnęłam po książkę 'Dieta bez pszenicy'  dr. Williama Davisa, przekartkowałam, zagłębiłam się wyrywkowo w niektóre fragmenty i zmarszczyłam czoło. Być może fakt nie przeczytania całości nie daje mi prawa oceny, ale jednak na tę książkę pieniędzy nie wydam. 



Pewnie wywołam burzę, jednak mam nadzieję, że również dyskusję. Trendów w odżywianiu bez liku. Co rusz zmienia się moda - a to diety sokowe, a to proteinowe, wegetarianizm, weganizm, frutarianizm i Bógwiecojeszczeizm. Wystarczy rzucić hasło błyskawicznego spadku wagi, oczyszczenia, poprawy zdrowia, a ludzie tracą rozsądek i przewracają swoje dotychczasowe odżywianie do góry nogami. GŁUPOTA.

Wracając do 'Diety...'.
Sama idea zrezygnowania z pszenicy, która we współczesnym świecie jest modyfikowaną genetycznie rośliną bez większych wartości (poza energią) ma jak najbardziej sens. Jednak autor zaleca mocne ograniczenie spożywania wszelkich zbóż (w tym kasz!) lub w ogóle ich wyeliminowanie. Nie muszę mieć tytułu doktora, żeby wiedzieć, że to właśnie razowy żytni chleb czy kasze są najlepszym źródłem węglowodanów złożonych (a także błonnika,  minerałów i witamin). Wiem, jak się czuję po ich jedzeniu; czuję. jakie dają mi korzyści. W diecie osoby aktywnej, sportowca amatora,  węglowodany powinny stanowić nawet 60% dziennego zapotrzebowania energetycznego.
A tak od strony praktycznej, żeby warzywa  (bo owoce też trzeba ograniczać, ale o tym za chwilę) nasyciły mnie na długie godziny, musiałabym ich zjeść naprawdę dużo, a to z kolei jest średnio wykonalne, bo zawierają dużo wody i szybko zapełniają żołądek. Poza tym... obiad bez kaszy / razowego makaronu / ryżu?
Maratończycy kilka dni przed zawodami zwiększają spożycie makaronów, żeby uzupełnić zapasy glikogenu w mięśniach. Nie bez powodu na dzień przed starem organizowane są parta parties ;)




Nie podoba mi się ta demonizacja zbóż. Owoców też. Najlepiej w ogóle wyeliminować. Zwolennicy sokowego oczyszczania na pewno się zbulwersują. Owsianka bez banana? Zero suszonych moreli, daktyli, śliwek? Przecież to kopalnia błonnika, witamin i... naturalne słodycze! ;)

Zgadzam się z krytyką przetworzonych zbóż - mączki wszelkiego rodzaju, wafelki, itp. itd. W ogóle żywności wysokoprzetworzonej mówię 'nie'. Tu też nie trzeba być geniuszem. Im dalej od natury, tym gorzej.

Być może przesadzę, ale książka mocno zajeżdża mi Dukanem, autorem diety szeroko już krytykowanej na świecie. Byłam na niej, a jak. I od tej pory moja waga jeździ w górę, czasem w dół i cały czas mam problem, żeby w pełni do siebie dojść.

MÓJ WNIOSEK:


Zasady zdrowego odżywiania, piramida żywieniowa, nie zmieniły się od lat.  To TRYB ŻYCIA ludzi się zmienia.  
Na złe oczywiście, tragicznie w skutkach. Siedząca praca, siedzenie w domu po pracy. Siada krążenie, siadają nieużywane stawy, zanikają mięśnie, boli kręgosłup. Ludzkość tyje na potęgę i szuka łatwych sposobów by szybko pozbyć się problemów. Ile razy my, w większości zwracam się do pań, na dwa tygodnie przed ważną imprezą wpadamy w panikę, że sukienka będzie źle leżeć? No,to co? Dieta 500 kalorii dziennie (kilokalorii, tak swoją drogą), odwodnienie, osłabienie, rozdwojone paznokcie, połowa włosów zostaje szczotce. Warto?
Niby rezygnacja z pszenicy rozwiąże problemy wagi i zdrowia, ale tak naprawdę lepiej ograniczyć też pozostałe zboża i w ogóle węglowodany. Moim zdaniem, taka trochę ściema. Nie dla mnie. 
I być może zrezygnuję kiedyś z pszenicy (swoją drogą, spożywam jej bardzo mało ;) ), ale z razowego, żytniego chleba czy kaszy - NIGDY! 

Nie rzucaj się na nowe diety, jak wiewiór na sysunię.
Słuchaj swojego organizmu.
Jedz to, co Ci służy. 
Nie zmuszaj się do jedzenia czegoś, co Ci nie odpowiada, tylko dlatego, że to ktoś powiedział, że jest zdrowe. (Nie zmusicie mnie do łososia, choćby dawał umiejętność latania ;) )

Kasza jest bardzo spoko :) 


24 comments:

Maggie W said...

Podpisuję się pod wszystkim, co tu napisałaś! Masz bardzo mądre i zdrowe podejście :)

Hurija said...

Teraz i ja wiem,że nie kupię tej książki. O ile do odstawienia pszenicy można by mnie było przekonać, to już w życiu nie do odstawienia kasz, zbóż czy owoców! Ktoś tu na głowę upadł!

Anonymous said...

Zgadzam się z Tobą! Ale jednak łososia to ja uwielbiam:D

A zastanawiałam się nad tą książką,dobrze że wybrałam ''Zamień chemię na jedzenie'':)

Unknown said...

Właśnie wciągnęłam kaszę pęczak ze szpinakiem.
Jeśli ktoś zabierze mi dojść do chleba, nie przebaczę. W ogóle, to są jakieś nonsensy. Ludzie od wieków jedli zboża i żyło im się bardzo dobrze. Wszystko w odpowiednich ilościach i nie ma opcji, że będzie to miało zły wpływ. Jasne, że są wyjątkowe przypadki, ale właśnie takie one pozostaną. "Wyjątkowe".

Cassidy said...

Ja mam "Kuchnię bez pszenicy", kupiłam ze względu na przepisy, jako urozmaicenie diety, bo zbóż eliminować nie zamierzam. Wykluczyłam pszenicę, ale nie ma mowy, żebym zrezygnowała z płatków owsianych, chleba żytniego, ryżu czy kaszy. O ile krytyka pszenicy ma jeszcze sens, to cała reszta jest dla mnie na poziomie właśnie diet typu Dukana - bezsensowna eliminacja produktów bez rozsądnej argumentacji, dlaczego (Davis poleca odrzucić również fasolę i soczewicę, moim zdaniem - przegięcie).

egoinvicta said...

Czasem zbierając te wszystkie wywody odnośnie odżywiania do kupy, mam wrażenie ze najlepiej byłoby żyć wodą i powietrzem, (choć zważając na zanieczyszczenia nawet do tego pewności nie mam).
Ostatnio naczytawszy się o glutenie postanowiłam z czystej ciekawości odstawić ukochany makaron razowy,owsianke i zytni chleb. Myślałam,że przeprowadzam mission impossible. Ku mojemu zdziwieniu poszło całkiem nieźle. Od prawie 2 miesięcy nie tykam niczego co zawiera wspomniany związek i czuje się wyśmienicie(Skończyły się moje problemy z układem pokarmowym!:D) i mimo,że nie mam uczulenia a eliminacja nastąpiła na skutek mojej własnej decyzji. na razie przy tym pozostanę,bo oprócz lepszego samopoczucia zyskalam po tym czasie jakiś taki wstręt do tych wszystkich kupnych słodyczy i przetworzonego żarcia. Może kiedyś mi się odmieni...kto wie. Nie ma co popadać w przesade. Najlepiej słuchać swojego ciała i wybierać to co dla niego najlepsze.

aaaaa said...

i ja sie z Toba rowniez zgadzam !!! kusila mnie ta ksiazka, ale tylko dlategoaby zobaczyc co w niej poprostu jest. Ja tam nie wyobrazam sovbie zycia bez kasz, maki pelnoziarnistej itp itd

Iza N. said...

Teoretycznie każda taka dieta ma swoje odbicie w różnych badaniach, a w praktyce - zarówno dieta bez pszenicy, białkowa, owocowo-warzywna są strategiami krótkookresowymi. Słowo klucz to chyba właśnie dieta, a my przecież bardzo tego słowa nie lubimy, prawie tak mocno, jak Ty łososia ;)
Jak ładnie podkreśliłaś, zdrowe odżywianie to cały klucz i w tym właśnie jest embaras :)

Anonymous said...

czytam właśnie książkę na ten temat,jateż nie jestem za bardzo zaaa

szarlottka said...

Nie przekonuje mnie ta książka :) Ja uwielbiam zboża i owoc i nie wyobrażam sobie życia bez nich:)

La vida es mentolada said...

Żadna mono-dieta czy dieta eliminacyjna do mnie już nigdy nie przemówi. Dukan? Been there, done that! Nigdy więcej! Pszenica, owszem, nie uchodzi za duszę mojego spożywczego towarzystwa, ale o ile mogę żyć bez samej pszenicy, tak bez zbóż czy owoców? No way! PS. Nie lubisz łosia??? O losie ;) Twój łoś jak mój imbir ;) Ole! :D

Unknown said...

Amen!
Mnie tez nie przekonuja diety eliminujace, za chwile sie okaze, ze w ogole nie mozna jesc, bo od tego sie umiera :P.

zwyczajna babka said...

Właśnie zostałam posiadaczką tej książki i teraz wnioskuję, że były to wyrzucone pieniądze ;) ehh

Sikucha said...

Poczekaj, przeczytaj. Może moje pierwsze wrażenie było omylne :P Daj znać jak przeczytasz całość, chętnie poznam opinię :)

Trzcinka said...

Też ostatnio zastanowiła mnie ta książka i pomysł na rezygnację z pszenicy. Gdy staram się zdrowo jeść, również spożywam bardzo mało pszenicy, bo zauważyłam, że nie jest zbyt sycąca dla mnie i wywołuje czasem niepohamowany apetyt, niestety.
Też mam takie samo zdanie co do kaszy i węglowodanów. Jutro lecę półmaraton, więc dziś będzie makaronowa uczta! :D

Też uwielbiam kaszę, zwłaszcza jaglaną. Ale jak można nie lubić łososia? :P

Anonymous said...

Nie rzucaj się na nowe diety, jak wiewiór na sysunię.
Słuchaj swojego organizmu.
Jedz to, co Ci służy. - to będzie moje motto od dziś!!!!!!!

Anonymous said...

to prawda nie można popadać w przesadę, wszystko trzeba wyważyć - jak zwykle złoty środek..
ja wyeliminowałam pszenicę na 3 tygodnie i faktycznie czułam się o wiele lepiej. cukier zastąpiłam świeżymi i suszonymi owocami, ale z kasz nie zrezygnuję! zbyt dużo w nich dobra. szczególnie polecam kaszę jaglaną.
p.s. ciekawy blog, właśnie odkryłam. pozdrawiam:)

Anonymous said...

zgadzam się, ale polecam też ten artykuł:
http://kefir2010.wordpress.com/2013/10/06/buszujacy-w-pszenicy-globalna-zmowa-wokol-glutenu/

o złym wpływie pszenicy mówi się od dziesięcioleci. a mąka pszenna to najmniej wartościowy (albo wręcz bezwartościowy) odpad jej przetwarzania..

Sikucha said...

To samo napisałam ;) Zgadzam się z eliminacją pszenicy, ale demonizacja pozostałych zbóż to już dla mnie przesada ;) Dziękuję za artykuł!

Sikucha said...

Dziękuję! Też uwielbiam jaglaną! :))

Anonymous said...

No właśnie - może należałoby przeczytać całość przed wydaniem opinii? Tym bardziej, jeśli się ją chce krytykować.

Anonymous said...

Witam ją jadam inne zboża i jest ok ale po spożyciu pszenicy jest mi zdecydowanie gorzej dlatego ją ograniczam.

Anonymous said...

Myślę ,że ksiązke warto przeczytać , każdy organizm jest inny , ma inny metabolizm, predyspozycje do okreslonych chorób więc wszelkiej wiedzy na temat zywienia i metabolizmu nie za wiele.
Ksiązki nie czytalam tylko długi wywiad z jej autorem, nie zakazywał w nim innych zbóż , zalecal ich znaczne ograniczenie , dozwolona kasza jaglana, ryż, kasza gryczana.

Polecana przez dietetyków klasyczna tzw. piramida zywieniowa absolutnie mnie nie przekonuje. Jak wspomniałam ,kazdy organizm ma nieco inny metabolizm , inne ma predyspozycje do zaburzeń i chorób, warto zrobic rozeznanie w bliższej rodzinie co do chorób i podstawowe badania zanim wybierze się sposób zywienia, przy predyspozycji do chorób nerek warto ograniczyć białko , do chorób trzustki tłuszcze , warto pamiętać ,że cholesterol rosnie nam glównie po tłustych słodkich potrawach itp.
Nie nalezy wykluczac jednak generalnie żadnej grupy produków bo w każdej są potrzebne nam składniki .
Jednak warto zrezygnowac z cukru czy to białego czy brązowego na rzecz niewielkich ilości miodu i ksylitolu , wykluczyć fast-foody , konserwy, garmażerkę , słodzone napoje, mleko pasteryzowane szczególnie to w wysokiej temperaturze na rzecz świezego lub mikrofiltrowanego i pasteryzowane w znacznie niższej temperaturze, ono zachowuje zdrowy wapń.

Ja wykluczyłam przenicę i cukier biały i brazowy całkowicie, lepiej się czuję , odzyskałam talię :)











nie zgadzam sie z wykluczeniem wszelkich zboż, sama od jakiegoś czasu nie jadam nic co zawiera przenicę i zmniejszyłam dzięki temu obwod talii i bioder, lepiej się tez czuję . nie mniej jem kaszę jaglana , gryczana ciemna i jasną oraz ryz

bb said...

Hmmm to trudna sprawa. Ja też nie byłam przekonana do rezygnacji pszenicy. Ale zaryzykowałam i powiem, że skóra o wiele lepiej wyglądała i nie było już wzdęć. Źródłem węglowodanów teraz jest kasza jaglana, ryż, kuskus, owoce itp.