11/13/2016

Burgery z soczewicy



Niebywałe jak z trzech podstawowych, pospolitych wręcz składników, może powstać topowe danie współczesnej kuchni. Burgery przeżywają swój rozkwit, nie da się ukryć. Te z soczewicy zostały nazwane tak nieco szumnie, bo początkowo były jedynie skromnymi kotlecikami. A potem usmażyłam je ciut grubsze i ostatecznie nasunęła mi się myśl, że jakby je tak opatulić w bułę (koniecznie grahamkę!) byłyby z nich zacne burgery!
Danie jest tak proste i szybkie, że poradzą sobie z nim najwięksi amatorzy i leworęczni bandyci. Co więcej, danie posiada approval instytutu trzech mięsożerców. Myślę, że to ten dodatek kminku, był strzałem w dziesiątkę. 



Składniki (na ok. 10 burgerów): 

- ok. 80g zielonej soczewicy
- jedno, duże jajo
- czubata łyżka żytniej (lub innej) mąki razowej z drobnego przemiału
- pół płaskiej łyżeczki soli
- pół łyżeczki suszonej (nie smażonej!) cebulki
- szczypta chilli
- pół płaskiej łyżeczki zmielonego kminku


Soczewicę namoczyć na całą noc w zimnej wodzie (bez względu na to jaki czas namaczania zalecany jest na opakowaniu, soczewica powinna być ciut rozgotowana). Następnego dnia ugotować ją w tej samej wodzie, na małym ogniu, ok. 5 minut. Odcedzić, odczekać do całkowitego wystudzenia.

Teraz zabawa jest już dziecinnie prosta. Do soczewicy wbić jajo i dokładnie połączyć. Następnie dodać mąkę oraz przyprawy, wymieszać. Smażyć niewielkie, ale niezbyt płaskie burgery na patelni bez tłuszczu (lub przesmarowaną ręcznikiem papierowym nasączonym olejem rzepakowym), ok. łyżka na burger. Smażyć po kilka minut na bardzo małym ogniu, aż będzie można je przewrócić, kolejne 2-3 minuty. I voila! Można zjeść z buraczkami, w bułce, na bułce, z sałatką lub nawet same :) I tak mają już wszystko, czego wam trzeba :)

Smacznego!





No comments: