3/16/2016

Poland vs. Korea I



I co, fajnie było? - pytanie, które po powrocie z Korei słyszałam często gęsto.Cudownie! W Korei naprawdę było cudownie. Ale chyba nie chciałabym zostać tam na stałe - taka oto padała odpowiedź. Bo Korea jest wspaniała, spędziłam tam sześć najpiękniejszych miesięcy mojego życia. Nie było ani jednego tak słabego dnia, w którym miałabym ochotę rzucić wszystko i wracać do Polski. Zachwyciłam się Koreą. Korea mnie uwiodła ;)
Jednak zachwyt ten nie pozostawał bez refleksji. Rzeczy, które są oczywiste i sprawdzają się w Azji, dla osoby przesiąkniętej kulturą Zachodu na dłuższą metę byłyby nie do przyjęcia. Powiedziałam kiedyś, że im dłużej jestem w Korei, tym więcej dobrych cech naszego kraju dostrzegam. Mimo to, wyjeżdżając z Korei żal ściskał mi serce, a z oczu płynęły łzy. Po dwóch tygodniach w kraju, już pogodzona z rzeczywistością i z nadal świeżymi wspomnieniami z Korei mogę porównać te dwa wspaniałe kraje, a o tym, gdzie faktycznie lepiej żyć, zdecydujecie sobie sami ;)

-So, it was nice in Korea, wasn't it? - the question I've heard countless amount of times since I came back.- Wonderful! Korea was really amazing. But I'm not sure if I wanted to stay there for good - was my usual answer.Because Korea is indeed wonderful, I've spent there the best six months of my life. There was not even one day so bad, that I'd want to leave everything and go back to Poland. I was amazed with Korea. Korea seduced me.
But the admiration over Korea wasn't without any reflection. Things that are obvious and work well in Asia, for someone raised in Western culture would be unacceptable in the long run. I've said before that the longer I live in Korea, the more good points of living in Poland I see. But still, it was hard to leave Korea and I really had tears in my eyes when I was boarding the plane.

After two weeks in my motherland, almost having accepted the reality of being back and yet still having fresh memories from Korea, I can compare those two great countries and where is it better to live, you can decide on your own ;) 
(scroll down for English version ;)


EDUKACJA

Jeżeli mieliście kiedyś styczność z uczniem/studentem z Azjatyckiego kraju wiecie, że to cyborgi, jeśli chodzi o naukę. Koreańczycy uczą się dniami i nocami, i niemal przez całe życie. I bynajmniej nie mówię tutaj o naucę drogą zbierania doświadczeń - oni dosłownie uczą się z książek do bardzo późnego wieku. I cały czas podchodzą do testów i egzaminów: na końcu szkoły, na początku szkoły, idąc na uniwersytet, kończąc uniwersytet, zaczynając pracę, PRZED (potencjalnym) AWANSEM! Spędzają mnóstwo czasu w bibliotekach, a dzieci i i młodzież na zajęciach pozalekcyjnych i korepetycjach - od rana do wieczora. Dla rodziców i dla samych młodych życiowym priorytetem jest dostanie się na dobry uniwersytet, który jest gwarancją sukcesu zawodowego.

W Polsce nie ma takiej presji. Uniwersytet, który skończymy również zdaje się mieć drugorzędne znaczenie wobec posiadanego doświadczenia i tego, czy potrafimy 'sprzedać się' na rozmowie kwalifikacyjnej. W Polsce największe szanse na sukces zawodowy mają jednostki przebojowe, inteligentne, pewne siebie, posiadające zdolność kreatywnego (i samodzielnego) myślenia, którym nawet do głowy nie przyszłoby wkuwanie podręczników na pamięć. W Korei - ten kto ma lepsze stopnie.

Koreański styl nauczania bardzo mi nie odpowiada. Polega na dosłownym wkuwaniu książek na pamięć, bez jakiejkolwiek refleksji. Z relacji znajomych, którzy chodzili z nimi na zajęcia prowadzone po angielsku, praca z książkami i testy szły im dośc dobrze, natomiast kompletnie wykładali się podczas dyskusji (w których w gruncie rzeczy nie brali udziału). 






Natomiast bardzo odpowiada mi to, jak funckjonują koreańskie uniwersytety. Zazwyczaj są to olbrzymie kampusy, wręcz miasta w mieście ;) Mają mnóstwo udogodnień dla studentów, takich jak biblioteki, sale do nauki, sale multimedialne, siłownie. Więcej możecie przeczytać w TYM poście o moim uniwerku ;) 
Koreańscy studenci są również bardzo zaangażowani w życie po zajęciach! W różnych teamach organizują grupowe zajęcia dla studentów, takie jak wieczory filmowe, przedstawienia, MUSICALE (Koreańczycy uwielbiają śpiewać i większość robi to naprawdę dobrze). Nie jestem w stanie policzyć w ilu takich wydarzeniach brałam udział jako widz, ale wierzcie mi - w wielu ;) Sama uczelnia bardzo dbała też o nas, studentów z wymiany - darmowe lub bardzo tanie wycieczki, zwiedzanie, powitalne i pożegnalne lunche z prezentami :) Studiowanie w Korei to naprawdę frajda! 

Studenci filologii niderlandzkiej w musicalu Grease


SPOŁECZEŃSTWO

Koreańskie - niezwykle sympatyczne, pomocne (zwłaszcza wobec bladych ludzi z Zachodu ;)), gościnne, ale również pełne szacunku, bardzo honorowe. To pozostałości po konfucjańskim sposobie wychowania, w których nadrzędną zasadą jest posłuszeństwo i szacunek wobec starszych (i wyższych rangą). Niezwykle urzekło mnie podejście pracowników banków do klienta: kiedy petent podchodził do okienka, pracownik banku wstawał, kłaniał się, witał klienta. Uwielbiam koreańskie restauracje, zwłaszcza te tradycyjne, w których właściciele cieszą się, że mogą karmić ludzi, zapewniać miłą atmosferę. A gdy widzą, że goście jedzą ze smakiem, często sami od razu dokładają przystawek. 
Jednak konfucjańskie pozostałości to także cechy, o których nie mówi się chętnie, a już na pewno nie głośno. Koreańskie społeczeństwo jest hermetyczne. Powierzchowna sympatia i wylewność przy bliższym poznaniu zamienia się w dystans. 


 Korea to też kraj utartych ról społecznych, presji i oczekiwań, od których ciężko jest uciec. Teoretycznie się to zmienia, jednak jest to proces bardzo, bardzo powolny. 
Od mężczyzny oczekuje się, że będzie utrzymywał rodzinę, zapewniał jej dobry byt, miał dobrą pracę, itd. Dochodzi nieraz do takich sytuacji, że rodzina dziewczyny (lub sama zainteresowana) zrywa z narzeczonym, bo dochodzi do wniosku, że nie będzie w stanie jej zapewnić życia na poziomie, jakiego ona oczekuje.
Kobieta natomiast zajmuje się domem i dziećmi (choć matki coraz częściej pracują). Tradycyjnie, wychodząc za mąż, znajduje się w pozycji poddańczej wobec teściów. Nie wiem, jak to wygląda obecnie, ale w kilkadziesiąt, kilkaset lat temu, kobieta w małżeństwie miała mocno przekichane, zwłaszcza jeśli wprowadzała się do domu rodzinnego męża (a tak się zazwyczaj działo).  
W Polsce kobiety w związku są bardziej niezależne. A przynajmniej ja bardzo w to wierzę. Większość decyzji para podejmuje wspólnie, nawet takie, kto będzie zajmował się dziećmi, a kto będzie pracował na cały etat. Słyszałam żart, że tym, co najbardziej cementuje związek w Polsce jest wspólny kredyt na mieszkanie. Cóż, jest w tym dużo prawdy, ale chyba wolę wspólny kredyt, niż wciskanie się rolę potulnej synowej i stresowanie, czy (nie)chcący uraziłam starszyznę rodu.  Również zawodowo kobiety zdają się być bardziej uprzywilejowane. Myślę, że w Korei znacznie trudniej byłoby mi osiągnąć sukces zawodowy. Dlatego, że po pierwsze jestem kobietą, a po drugie - białą.

W dążeniu do spełnienia wszelkich oczekiwań z pomocą przychodzą chirudzy plastyczni. Operacjom zmieniającym kształt oczu, nosa, owalu twarzy poddaje się wiele kobiet. Mimo ogromnych cen zabiegów, cieszą się niezmierną popularnością. Koreańczycy przywiązują ogromną wagę do wyglądu zewnętrznego.Tajemnicą poliszynela jest, że ładna twarz na zdjęciu w CV może okazać się przepustką do pracy. Koreanki panicznie unikają słońca (nieraz wygląda to komicznie, kiedy osłaniają się książkami czy torebkami) i stosują kremy wybielające skórę. Być może to jest sekret ich gładkiej cery i młodego wyglądu? 

To, co niezmiernie mi się w Koreańskim społeczeństwie podoba, to kultywowanie kultury tradycyjnej. Każda szkoła ma zespół tradycyjnej muzyki i tańca, w ważne święta narodowe i ludowe Koreańczycy, a zwłaszcza małe dzieci, przywdziewają hanboki - tradycyjne stroje - piękne, kolorowe, niepowtarzalne. Czy Ty, Polaku znasz choćby podstawowe kroki tradycyjnych polskich tańców? Bez bicia przyznaję, że ja nie ;)


Trudności w komunikacji przysparza brak bezpośredniości i szczerości, do której jako Europejka jestem przyzwyczajona, ba, ja jej wymagam! W Korei ważniejsze od tego, jest to, by nikogo nie urazić. Nie powinno wchodzić się w dyskusję w wykładowcą, bo podważa to jego autorytet. Nie należy odmawiać starszym, gdy zapraszają nas na posiłek lub chcą czymś obdarować. Wszystkie te krępujące sytuacje, o których pisałam już na pewno wcześniej - sympatyczne przy pierwszym razie, z biegiem czasu najzwyczajniej w świecie irytujące. 
Witając się ze starszą osobą należy się kłaniać, podając pieniądze/kartę w sklepie należy robić to oburącz lub podtrzymując rękę z kartą/pieniędzmi pod łokciem, otrzymując coś od starszej/wyżej rangą osoby również należy użyć obu rąk. Po paru wtopach nawyk ten tak bardzo wszedł mi w krew, że kultywuję go nawet w Polsce. Reflektuję się, kiedy ekspedientka informuje mnie, że sama mogę włożyć kartę do czytnika. Cóż, co kraj to obyczaj!
Koreańskie społeczeństwo uwielbiam za poziom zaufania społecznego i poczucie bezpieczeństwa. W Korei rzadko coś ginie/ jest kradzione. W kawiarni mogę ze spokojem zostawić na stole laptopa i
torebkę i pójść do toalety, wiem, że nic się z nimi nie stanie. W akademiku suszarki na pranie były wystawione na korytarzu, co w Polsce byłoby raczej nie do pomyślenia.
Koreańczycy są pracowici i często zestresowani. Żeby się odstresować idą pić i śpiewać w norebangach (koreańskie karaoke). Piją dużo, pewnie nawet więcej niż Polacy, ale przy tym potrafią się bawić. Są nieszkodliwi. Raczej zabawni. W Polsce bywa z tym różnie. Przeważnie źle - tam gdzie za dużo alkoholu pojawia się agresja, negatywne emocje. W tej kwestii wiele od Koreańczyków moglibyśmy się wiele nauczyć.

Zasmuciło mnie bardzo wczoraj, że na jedną osobę czytającą książkę w autobusie przypadło dwóch panów odzianych w ortalion z piwem w ręku. Zabawne, w Korei picie w miejscach publicznych jest legalne, a na ulicach widać zdecydowanie mniej takich ludzi niż w Polsce.

Polacy są bardzo gościnni i raczej nikogo nie dziwi jeśli nowo poznana osoba zostanie zaproszona do kogoś do domu na obiad ;) W Korei to rzadkość, głównie ze względu na wielkość mieszkań (polska kawalerka to w Korei apartament).  Za to wychodzi się na miasto! Ta kultura wychodzenia do knajp, barów kawiarni bardzo mi się w Korei spodobała :)) W Korei jedzenie i picie na mieście jest też tańsze niż w Polsce. A przynajmniej bardziej proporcjonalne w stosunku do zarabianych pieniędzy. Mój ulubiony przykład: najniższa możliwa studencka stawka za godzinę pracy do 6 000 wonów (jakieś 20zł), a obiad na mieście z przystawkami i darmową wodą kupi się już za 5 000 wonów, a nawet i mniej, o stołówce nie wspominając (tam ok. 2 000 wonów). A teraz powiedzcie mi, czy w Polsce zjemy gdzieś  na mieście porządny obiad za godzinę pracy za 7,50zł? No właśnie. 



Posiłek dla dwóch osób za niecałe 40 złotych
Banner reklamujący policję 

Koreańczycy są też dość... dziecinni! Niedorzeczne skarpetki, śmieszne rysunkowe bilboardy reklamowe, programy telewizyjne z przedziwnymi wyskakującymi animacjami ( a i tematyce dającej solidnego mindfucka). Kreaj selfie-sticków, słodkich minek i najróżniejszych kawiarni - od tych z kotami przez takie z szopami praczami, aż do takie z... owcami!

Jak widzicie, wiele plusów i wiele minusów. Ktoś, kto dobrze czuje się w azjatyckich klimatach i tradycji pewnie nie miałby problemu z przystosowaniem. Ja jestem chyba zbyt mocno zeuropeizowana ;) 


 

EDUCATION


If you have ever met a student from any Asian country you probably noticed they're freakin' cyborgs in terms of studying. Koreans study days and nights, and basically throughout their entire life. It’s not the experience that you gain as you get older that I’m talking about, they literally learn from books all the time. And constantly take exams: at the end of school, at the beginning of university, when graduating from uni, before starting job, even BEFORE (potential) PROMOTION at work. Koreans spend plenty of time at the library, and children along with teens in extra after school class and tutoring – from the morning till late evening. For parents and young people themselves lifetime priority is to get to the best university, which guarantees easier entering upon a profession.

There’s no such pressure in Poland. University one graduates from seems to have secondary meaning compared to the experience and how one can present oneself during the job interview. In Poland individuals with with strong personality, intelligence, self-confidce, able to think creatively (and independently) are most likely to succeed in work life, people whose mind wouldn’t even cross a thought of memorizing books. In Korea – those with better grades.

Korean teaching style is not really my thing. It’s literally memorizing books, without any reflection on what you read. My friends, who were attending classes conducted in English with Korean students told me, that Koreans doing well on tests and when working with books, but they completely fail during discussion (and they usually avoid participation in them).

On the other hand, I adore how Korean universities work in general – huge campuses with all buildings concentrated in one place, like a towns inside the city ;) They have plenty of facilities that make students’ life easier, such as libraries, study rooms, multimedia rooms, gyms. But you can read more about in THIS post I wrote particularly about HUFS.





Korean students often participate in after class life! In many different teams they organize group activities for other students, such as movie nights, performances, MUSICALS (Koreans do love to sing and most of them do it really good). I can’t even tell how many times I’ve participated as a viewer, but believe me – many ;) 
The university itself took (and I’m sure still does) a lot care of exchange students – free or very cheap trips, sightseeings, concerts, welcome and farewell lunches with gifts J Studying in Korea is very pleasant!



Dutch Department students performing Grease


SOCIETY


Korean – enormously kind, polite, helpful (especially toward pale people from West ;)), hospitable, but also full of respect and honor. It’s definitely a legacy of Confucian way of upbringing, which emphasized a lot the matter of respect and obedience towards older people (and those with higher rank and social status). I was captivated with the attitude of the bank employees towards the clients. Every time customer approached their desks, the employee stood up, bowed and kindly welcomed the customer at ‘Our Bank’ (that was really the name of the bank ;)). 

I adore Korean restaurants, especially the traditional ones, where owners are happy to feed people, provide good atmosphere. And when they see that the guests eat with appetite they serve even more side dishes on the table, without even customer’s request.

But the Confucian heritage in Korean society means also the traits which are not happily discussed and, for sure, not openly. Korea is still a hermetic country. The casual kindness and exuberance turn into distance when you get to know them better. 

Difficulties in communication are caused by lack of directness and honest thought exchange, to which, as an European, I’m absolutely accustomed. Moreover – I demand that! In Korea it’s more important not to offend the other person. You shouldn’t enter a discussion with your professor because it can be seen as an attempt to question his authority. Also saying ‘no’ is a no no, when an older person offers you something (like food or having a talk) or invites us to grab lunch. I’ve written before about such embarrassing situations which are quite funny at the beginning, but getting annoying in time.

When you greet with an older person/teacher/boss you should bow; when passing money or card at the cashier you ought to do that with both hands or at least support the hand with the money with the other one. After a few embarrassing moments it has become an usual habit for me. Actually, I still do that in Poland ;) And here you usually put the card into the card reader by yourself.

The thing I love about Korean society, and miss the most in Poland, is the high level of social trust and sense of security. In Korea it’s rather rare that things are missing or something gets stolen. I can easily leave my laptop and bag at the table in a café and go to the toilet and not wonder if they’d still be there when I come back. 

Koreans work a lot and are stressed exactly so. To relax they go out to drink and to norebangs (Korean style karaoke) to sing out all the stress. They drink a lot, probably more than Poles, but they know how to have fun, in a good way. They’re harmless. In Poland things are different, usually in a bad way, where there’s too much alcohol there often negative emotions and aggression appears. We could learn a lot from Koreans in that field. 
I was very upset yesterday when I noticed that for one person reading book there was two ‘gentlemen’ dressed up in tracksuits with beer in their hands. Funny, in Korea it’s allowed to drink alcohol outside, in public places and yet still you can see there’s less people doing so than in Poland.

Korea is a country of schemed social roles and expectations everyone should meet, and it’s hard for people to run away from them. Theoretically times are changing, but the process seems to go rather slowly. A man is expected to financially maintain the family, have a good job, etc. This matter is so crucial that sometimes a fiancée’s family or even the girl herself decides to break up with her fiancé after coming to conclusion that he might not be able to provide her the lifestyle she would expect.
On the other hand, woman’s role is to care for the family life, upbringing the children (although many women work along as well). According to traditional approach, when a woman enters husband's family she’s set in a servant position regarding her parents-in-law. I’m not sure how exactly it looks nowadays, but in the past woman was royally screwed, especially when she was moving to her husband’s family house – which usually took place.
Oh, and couples usually don’t live together before getting married. If they do, and then they break up before getting married, girl’s social image has some serious scratches and it might be difficult for her to enter another serious relationship.

I think in Poland women are more independent in a relationship. Or at least I believe in it. Most decisions are made together, as a team, even those concerning who’s going to stay at home with children when the partner will work full time. I’ve heard a joke, that the thing that strengthen the relationship the most is the joint credit for an apartment. Well, I guess I prefer the joint credit to being stressed over having (un)intentionally offended the seniors of my family-in-law. 
I also consider the work-related life to be easier in Poland. Women seem to be more privileged. I think it’d be more difficult for me to achieve success in Korea – due to my white skin and gender.

On the run to meet those social expectations plastic surgery clinics are a common used help. Many women undergo surgeries that change their nose, eyes or face lines. Despite the enormous prices plastic surgeries are very popular. Koreans pay a lot (too much?) attention to their physicall appearance. It's an open secret that a pretty face in one's résumé can be a gateway to the job. Korean women avoid sun like crazy, literally they runaway into shadow or try to shield themselves from the sun with whatever they have in hand - book, bag, etc. They also use whitening facial creams. Watch out when buying one! Even international cosmetic brands have special whitening product lines that are introduced only to Asian markets (sic!).
In Poland someone unduly pale might be considered as someone who's sick, in Korea it is a beauty standard. 


What I admire in Korean society is the way they preserve the traditional culture. Every school has folk dance and music bands, on important national and folk holidays Koreans (especially children) wear Hanboks (traditional Korean outfit – beautiful, colorful, unique). I wonder if Poles know even basic steps of our folk dances. I have to admit with shame – I don’t.



Poles are well known for their hospitality and it’s no wonder when a recently met person is invited over a dinner to one’s home. In Korea it’s pretty rare, mostly due to the fact that apartments are so small (Polish studio apartment is like a loft in Korea ;)). Instead of that people simply go out! This culture of outgoing is something I loved from the very beginning. Also, eating and drinking out seems to be cheaper than in Poland, especially when you compare Polish and Korean salaries. My favorite example:
The lowest student’s wage for one hour of work in Korea is 6 000won, which is around 6$. And you can buy full lunch with side dishes and free water for 5$. In Poland the student’s wage is usually 2$ per hour and to eat a proper meat out you need at least 5$. Other living expenses are lower than in Korea, but still, the salaries are way too low.





Big meal for two for around 12$




The thing I couldn’t get accustomed to, even after six months in Korea, was the lack of private space in public places. I mean here not leaving distance between each other in a queue at the cashier, squeezing through crowd on subway (no ‘excuse me’ can be heard).
The other thing I find weird and unacceptable in a long run is the idea of not throwing away the toilet paper into the flushing toilet but into the bin that stands next to it. You can imagine the aromatic sensations…

Koreans are also pretty… childish! Ridiculous socks, funny cartoon advertising billboards, TV shows with weird animations popping up on screen (and usually their subjects give a solid mindfuck as well). Korea is a land of selfie-sticks, cuteness, and cafés of all kind – from cat cafés to those where your coffee buddies are… sheeps!


Funny add of Korean police


As you can see, There's a lot of ups and down of living in Korea. If you’re into Asian culture and tradition you won’t have problem adjusting to the Korean reality. Me? I’m an European girl with American alike mindset, I guess that’s too much for living in Korea ;)


No comments: